W firmie użytkuję dość leciwy komputer.
Procesor AMD Athlon(TM) XP 1700+ 1,46 GHz
512MB RAM i HDD 40 GB.
Karta graficzna SiS650 (zmora linuksiarzy 😀 )
Może i stary i trochę słaby ale dla moich potrzeb w firmie jest w sam raz. ale dość miałem walki z wirusami i innym tałatajstwem.
Mamy tylko antywirusa pośledniej marki a nie będę instalował czegoś co mogłoby złamać licencje.
Postanowiłem więc, jakiś czas temu że na swoim kompie jako drugi system postawić openSUSE.
Pojawił się 10.3 z KDE 3.5
Ze względu na obecność na moim kompie pewnego programu nie używałem w pracy susełka tak często jakbym chciał.
Drugim powodem była drukarka sieciowa, która wybitnie nie lubiła mojego openSUSE.
Gdy pojawił się OS 11 stwierdziłem że czas na zmiany i zainstalowałem go sobie z GNOME.
Wszyscy naokoło polecali mi GNOME , że dużo lepsze, szybsze i mniej przeładowane od KDE.
Trochę też mnie przekonały opinie niektórych że nowe KDE 4 jest na tyle złe że lepiej przejść na GNOME.
A że lubię sam sobie wyrobić opinię , tak też zrobiłem.
Komputer sobie nie poradził z moim wyborem.
Zamulił się strasznie. Odpalenie jakiegokolwiek programu trochę trwało a i praca z nim nie należała do komfortowych.
Przy np OpenOffice czasem pisałem a tekst pojawiał się po dłuższej chwili.
Tak , uprzedzę pytania.
Usunąłem Beagle i resztę zamulaczy oraz w YAST powyłączałem zbędne procesy.
Mimo to , pracy na tym komputerze nie można żadną miarą nazwać komfortową.
Męczyłem się tak dwa miesiące by poznać GNOME.
Owszem jest parę programików , które przypadły mi do gustu ale nie na tyle by zmienić moją mocno subiektywną opinię o tym środowisku.
Po dwóch miesiącach stwierdziłem dość i przeinstalowałem go od nowa , tym razem z KDE 3.5.9.
Musiałem tak zrobić bo jak doinstalowałem KDE i chciałem wybierać sesję to się wysypywał.
Stwierdziłem że prościej będzie go postawić od nowa.
I tak też zrobiłem.
I jakby nie ta sama maszyna !!
Komputer nie muli, wszystko otwiera się szybko i sprawnie.
Absolutnie żadnych problemów.
I tak powinno być.
No może jeden.
Drukarka sieciowa 😀
Zmieniliśmy ją na przyjaznego dla pingwinków HP Color LaserJet.
Jako że nigdy nie instalowałem żadnej drukarki pod pingwinem , a domu nie mam, przeczytałem co tam na Forum piszą o instalacji drukarki sieciowej.
Pojawiła się też pomoc niedobrego Wujka Google 😀
Moje problemy wynikały z faktu że były dwa pakiety hplip.
To drugie z pacmana i przy instalacji jakiegoś pakiety odinstalował część pakietów HP.
No i wyszło to przy moich bojach z drukarką.
Może wtedy ciśnienie było kiepskie , może to chroniczny brak kawy we krwi albo … spuśćmy na to kurtynę milczenia 😀
Faktem jest to że nie sprawdziłem czy mam zainstalowane pakiety HP a próbowałem uruchomić drukarkę sieciową przez YAST.
Walczyłem z ustawieniami w YAST , odpaliłem CUPS i kicha.
Wstyd się przyznać ale przeszło godzinę walczyłem z czymś co powinno mi zająć najwyżej minutę 😀
Udało mi się zmusić by drukarka coś tam wydrukowała (jedna strona + osiem pustych)ale to nadal nie było to.
Po jakieś godzinie moich męczarni (może kawa zaczęła działać 😀 ) olśnienie, wpadł mi „genialny” pomysł by sprawdzić w YAST czy mam wszystkie pakiety:D
Po ich instalacji komenda hp-toolbox
Potem to już było tylko klikanie dalej i dalej.
Proste rozwiązania są najlepsze 😀
Jak mawiał mój ojciec.
Nie głupi ten co nie wie lecz ten , który nie chce się nauczyć.
Morał
I jeśli słyszysz tętent , pomyśl o koniu a nie o zebrze 😀